Hebrajska legenda

Na Górze Moriah mieszkali dwaj bracia. Młodszy z nich założył rodzinę, starszy natomiast został kawalerem. Obaj bracia wspólnie pracowali na roli, uprawiając ją i obsiewając.

Gdy nadeszła pora żniwa, podzielili się sprawiedliwie zebranymi zbiorami i złożyli je na dwa równe stosy. Kiedy zapadła noc, bracia udali się na zasłużony spoczynek po całodziennej pracy, każdy przy swoim stosie. Starszy z nich nie mógł zasnąć i tak rozważał: «Brat mój ma żonę i dzieci, ja nie mam rodziny, a przecież wziąłem tyle samo zboża co on. To jest niesprawiedliwe.» Wstał więc i po cichu wziął trochę zboża ze swego stosu i dołożył swojemu bratu. Później położył się i spokojnie zasnął.

Nieco później przebudził się młodszy. Przypomniał sobie wczorajsze żniwo i zaniepokoiła go myśl, że jego brat nie ma rodziny i w przyszłości nie będzie miał nikogo, kto mógłby zaopiekować się nim na starość, pomyślał: «On potrzebuje więcej, nie jest słusznym, abyśmy równo dzielili nasze zbiory.» Wstał i bezszelestnie dorzucił bratu swojego zboża. Rankiem, kiedy tylko słońce wzeszło, bracia zerwali się do pracy na nowo. Zdziwili się obaj, że ich stosy ze zbożem były jednakowe jak to było poprzedniego dnia, ale żaden nie odezwał się ani słowem na to co zobaczył. Nie dali jednak za wygraną. Obydwaj przyrzekli sobie w duchu, że muszą być bardziej miłosierni i hojni następnym razem. Nadeszła noc i jak zwykle ułożyli się do snu. Odczekali jakiś czas, pozwalając jeden drugiemu na zaśnięcie. Wtedy obydwaj wstali, nabrali zboża, ile tylko się dało i ruszyli… i spotkali się w połowie drogi. Zaraz zrozumieli, co stało się poprzedniej nocy. Rzucili zboże i padli sobie w objęcia. Z nieba Pan Bóg patrzył na nich z zadowoleniem i rzeki: «Święte, święte jest to miejsce. Tu chcę mieszkać, wśród tego ludu.»